Niedawno odbył się w Warszawie protest taksówkarzy. Kierowcy taksówek, w geście rozpaczy przeciwko firmie Uber i jej kierowcom, przeprowadzili zorganizowaną akcję. Jej celem było zablokowanie ruchu samochodowego w mieście. Cel został zrealizowany.
Bez wątpienia wszyscy zauważyli, że stoją w korku i u wszystkich wywołało to ten sam odruch na K. Nie chciałbym tutaj rozwodzić się nad sensem tego protestu, bo równie dobrze moglibyśmy rozważać protest listonoszy przeciwko poczcie g-mail. Sądzę, że każdy ma w tym aspekcie zdanie już wyrobione. Niemniej jednak zauważyłem jedną, ale bardzo ważną zależność.
Według różnych doniesień prasowych w proteście taksówkarzy uczestniczyło od 2 do 5 tysięcy pojazdów. To rzecz bez precedensu. Nie więcej niż 5 tysięcy samochodów w skoordynowanej akcji przeciwko prywatnej firmie Uber jest w stanie całkowicie zablokować ruch w dwumilionowym mieście. Ta sytuacja pokazuje najdobitniej, że trzeba zmienić myślenie o strukturze transportu w granicach miast. Transport indywidualny w formie automobilu nie może funkcjonować jako podstawowy środek przemieszczania się po mieście. Widzimy szereg zmian i szeregi propozycji dalszych zmian.
Dziś lansuje się rower jako najtańszy i najbardziej efektywny środek lokomocji. Już nie tak daleka przyszłość wabi nas miniaturowymi elektrycznymi samochodami, elektrycznymi skuterami, ruchomymi kładkami i chodnikami. Jest w czym wybierać, ale to nadal są rozwiązania za drogie w użyciu indywidualnym i systemowym. Najskuteczniejszym rodzajem transportu w mieście jest klasyczny transport zbiorowy. Wydaje się to całkiem logiczne, bo przecież miasto to zbiorowisko ludzi.
Pojawia się fundamentalne pytanie jak zmienić mentalność tych, którzy codziennie do centrum wożą 3 puste miejsca? Jak zachęcić mieszkańców do korzystania z transportu zbiorowego?
Choć wydaje się, że miasto unowocześnia swoje tabory i buduje nową infrastrukturę, to w moim odczuciu robi zdecydowanie za mało, aby zmienić sposób postrzegania transportu w mieście. Właśnie tej zmianie dedykowana jest nasza akcja Darmowy Bilet dla Ursynowa, o którą wielu nas posądza, że to czysty populizm. Nie Szanowni Krytycy, to jest zalążek dyskusji o nowej strukturze transportu miejskiego. I tym zalążkiem jest cena biletu.
Jan Mieczysław Ławrynowicz
Teksty publikowane w dziale „Komentarze” są prywatnymi opiniami członków i sympatyków stowarzyszenia „Otwarty Ursynów” – nie muszą odzwierciedlać stanowiska całej organizacji.
Fot. Pixabay