Jeszcze nie tak dawno, gdy mieszkańcy Warszawy, jadący z centralnych dzielnic stolicy – ze śródmieścia, Mokotowa – wysiadali z Metra na Ursynowie, od razu czuli, że oddychają innym powietrzem: czystym, świeżym, nasyconym aromatycznymi zapachami Lasu Kabackiego. jeden haust ursynowskiego powietrza działał niczym butla tlenowa – stawiał na nogi. To był wielki atut tej pięknej dzielnicy, jej wielkie naturalne dobro.
Tak było jeszcze do niedawna… ale dziś już nikt tego nie pamięta. W ciągu zaledwie kilku lat mieszkańcy Ursynowa powoli zostali zaczadzeni ogólnowarszawskim smogiem.
Dlaczego tak się stało? Oczywiście jest wiele obiektywnych powodów, np.: powstanie wielu nowych osiedli mieszkalnych, wzrost liczby samochodów, a tym samym również wzrost zanieczyszczenia spalinami… ale czy wydając zgodę na lokalizacje nowych bloków i osiedli, pomyślanoo zabezpieczeniu kanałów powietrz-nych, które zapewniałyby naturalną wymianę powietrza tzw. wentylację na Ursynowie, tak jak było kiedyś? Czy likwidując kolejne, nawet najmniejsze enklawy zieleni, i oddając je w ręce drapieżnej deweloperki, pomyślano o tym, w jaki sposób będzie następowała naturalna wymiana dwutlenku węgla na tlen? A przecież w tak wielkiej aglomeracji miejskiej brak terenów zielonych, to brak tlenu! Owszem, można się zamknąć na jakiś czas w domu, zatrzasnąć okna, ale i je w końcu trzeba będzie otworzyć. I co wtedy?
Widząc dziś skutki „radosnej” działalności budowlanej (z pewnością w dużej mierze również owoc urzędniczej bezmyślności i obojętności), wygląda na to, że żaden deweloper nie przedstawił nawet próby analizy wspomnianego problemu, bo – być może – i żadnemu urzędnikowi nie przyszło do głowy, żeby takich badań powietrza i ana-lizy środowiskowej obligatoryjnie zażądać, zanim zostanie sprzedany teren pod zabudowę czy zanim zostaną wydane warunki zabudowy. Mamy więc to, co mamy, czyli smogi zaduch, bo powietrze – nawet nad naszym pięknym Ursynowem – nie jest nieograniczoną przestrzenią, do której bez ubocznych skutków można „pompować” każdą ilość spalin, chemicznych smrodów i innych zanieczyszczeń bez zadbania o naturalną wentylację i naturalne filtry powietrza w postaci jak największej liczby zielonych enklaw: tych, które już istnieją choćby w szczątkowych postaciach, jak i tych, które można by utworzyć na ostatnich skrawkach ursynowskich terenów, jeszcze nie sprzedanych deweloperom czy super marketom.
I o to wspólnie z mieszkańcami Ursynowa musimy i chcemy zawalczyć: zawalczyć o haust świeżego powietrza i pięknej zieleni dla naszego Ursynowa; zieleni, która będzie cie-szyć oko i dawać wytchnienie.
Danuta Turkieiwcz
Kandyduje do Rady m.st. Warszawy z okręgu Ursynów-Wilanów – pozycja nr 6 na liście Komitetu Wyborczego Wyborców Jacka Wojciechowicza Akcja
Teksty publikowane w dziale „Komentarze” są prywatnymi opiniami członków i sympatyków stowarzyszenia „Otwarty Ursynów” – nie muszą odzwierciedlać stanowiska całej organizacji.