Ciągły pośpiech, bieg, stres, wieczna gonitwa – takie mamy czasy i tak właśnie coraz częściej wygląda nasze codzienne życie. Niestety, zapominamy w tym wszystkim o drugim człowieku, o drugim istnieniu, o tym, co nas otacza. Zapominamy i kiedy zajdzie realna potrzeba, nie reagujemy wcale udając, że nic się nie stało lub też odwracamy wzrok pytając samych siebie: a dlaczego to akurat ja miałbym reagować, skoro wokół są też przecież inni? Znieczulica społeczna, chciałoby się rzec choroba XXI wieku. I niestety, zatacza coraz szerszy krąg – pochłonięci swoimi sprawami, nie dostrzegamy „spraw innych”.
Pamiętam, gdy kilka lat temu wracając ze spaceru z psem, natknęłam się na leżącego w krzakach koło chodnika pijanego mężczyznę – woń alkoholu było czuć „na kilometr”. Zauważyłam, że z jego skroni leci spora ilość krwi, jednak na moje próby nawiązania kontaktu on nie reagował. I oczywiście, bardzo możliwe, że był po prostu pijany do nieprzytomności – natomiast ewidentny uraz głowy sprawiał, że sytuacja mogła być groźna. Długo się nie wahając, zadzwoniłam po pogotowie i ponieważ miałam akurat czas, czekałam na przybycie karetki. Oczywiście mijało mnie w tym czasie sporo ludzi – jedni udawali, że nie widzą, a drudzy mówili: „po co pani wzywa karetkę, przecież to pijak, nawalił się, to teraz ma!”. Nikt, podkreślę NIKT, nie zainteresował się jego losem widząc, że ma otwartą ranę na głowie i tak naprawdę nie wiadomo, czy nic poważnego mu się nie stało, czy nie stracił tej przytomności uderzając się mocno przy upadku w krawężnik itp. Liczyło się tylko to, że pijak. Mimo wszystko – dla mnie także, a może przede wszystkim człowiek.
Takich sytuacji, czasem mniej poważnych, ale analogicznych, obserwuję mnóstwo – niestety. Błąkający się po osiedlu zziębnięty pies, czy kot – bezdomny, a może zagubiony. Ktoś powie: „to tylko zwierzę!”. Ale i zwierzęta potrzebują pomocy – a w takich sytuacjach bardzo sprawdza się jednostka Straży Miejskiej – EkoPatrol, zadzwońmy tam. Patrząc dalej, staruszka ledwie chodząca, poruszająca się z balkonikiem, która musi zejść po schodach do metra, gdzie nie ma windy, czy mama z wózkiem z malutkim dzieckiem –nieśmiało rozglądające się, proszące o pomoc, gdyż sam z siebie nie zaoferuje jej nikt. To przykre, ale taka jest często smutna prawda. Oczywiście, wszyscy się spieszymy, jedni mniej, inni bardziej. Ale są sytuacje, gdy tych kilka minut przeznaczone na pomoc lub wykonanie telefonu do służb typu straż miejska, czy pogotowie nas naprawdę nie zbawią. A często mogą ocalić czyjeś życie lub zdrowie.
Dlatego tak ważne jest dostrzeganie tego, co dzieje się wokół nas. Nie odwracajmy wzroku, nie chowajmy się za naszym smartfonem, tabletem, książką, czy gazetą. Tak jest najwygodniej, mamy wtedy idealne wytłumaczenie. Jednak mimo wszystko – reagujmy. Nigdy nie wiadomo, kiedy to my będziemy potrzebować czyjejś pomocy.
Ważne telefony
986 – straż miejska i Eko Patrol
997 – policja
998 – straż pożarna
999 – pogotowie
112 – numer alarmowy centrum powiadamiania ratunkowego
Katarzyna Skubiszewska
Teksty publikowane w dziale „Komentarze” są prywatnymi opiniami członków i sympatyków stowarzyszenia „Otwarty Ursynów” – nie muszą odzwierciedlać stanowiska całej organizacji.