Dziś za darmo, więc korzystajcie. Mowa o transporcie zbiorowym w Warszawie, ale też w wielu innych miastach w Polsce. Dzień Bez Samochodu – nie jestem fanem tego corocznego wydarzenia.
Duża część kierowców i tak nie porzuca swoich koni mechanicznych na 24h. Posiadacze biletów długookresowych są wkurzeni, bo są stratni na jednym dniu. Korzystają niemal wyłącznie osoby, które okazjonalnie akurat muszą pojechać. Dlatego nie jestem fanem tego dnia, który jest mocno przereklamowany.
Za to jestem wielkim fanem Europejskiego Tygodnia Mobilności (błędnie w Polsce nazywanego Europejskim Tygodniem Zrównoważonej Mobilności), który promuje nie tyle akcyjność, co trwałe zmiany. Na co dzień trzeba tworzyć pozytywne zachęty do korzystania z alternatywnych do indywidualnego samochodu sposobów przemieszczania się po mieście. Przede wszystkim ruch pieszych na krótkich odległościach, następnie rowery (i prywatne, i bikesharing Veturilo), (elektryczne) hulajnogi i inne UTO (urządzenia transportu osobistego), transport zbiorowy, carsharing i taksówki. Na końcu jest samochód, jeśli chcemy, żeby duże miasto żyło nie tylko w permanentnych korkach.
Do pracy autobusem, rowerem, pieszo
Dziś przyjechałem do pracy autobusem Warszawskiego Transportu Publicznego (bo za darmo ), choć staram się od wczesnej wiosny do późnej jesieni przemieszczać przede wszystkim rowerem. Zdarza mi się do/z pracy iść również pieszo.
Dodam jeszcze, że – wbrew niektórym wymyślaczom pseudo-argumentów – w Warszawie da się sprawnie żyć bez samochodu. Oczywiście, są od tego wyjątki (rodziny wielodzietne, rodziny z osobami chorymi, osoby mieszkające w nielicznych miejscach stolicy ze słabą komunikacją zbiorową, niektóre zawody, …). Ja od niemal 3 lat nie posiadam samochodu. Sprzedałem, bo korzystaliśmy z niego raz na dwa tygodnie na duże zakupy – trochę bez sensu utrzymywać tylko po to samochód. Do przemieszczania się po Warszawie wybieram nogi, rower i transport zbiorowy. Czasami skorzystam z carsharingu lub taksówki (od covid-19 unikam). Jak muszę zrobić większe zakupy lub przewieźć coś cięższego, pożyczam samochód od ojca, a zdarzało mi się też pożyczyć z wypożyczalni.
Co zyskuję przez brak samochodu?
Na pewno oszczędzam sporo pieniędzy (bo utrzymanie samochodu to skarbonka bez dna). Więcej się ruszam. Mam czas w transporcie zbiorowym na czytanie książek. Widzę więcej miasta, bo z samochodu nie widać tego, co można zobaczyć podczas przemieszczania się pieszo lub rowerem.
Dodam, że w interesie osób, które muszą przemieszczać się samochodem, jest to, aby jak najwięcej osób, które nie muszą tego robić, wybierało alternatywne formy miejskiej mobilności. Im więcej osób skorzysta z transportu zbiorowego, roweru, hulajnogi, tym mniejsze będą korki. Walczmy o sprawny transport zbiorowy, przyjazną infrastrukturę dla pieszych i spójną sieć dróg rowerowych.