Mieszkańcy Ursynowa od lat marzą o wybudowaniu drogi z prawdziwego zdarzenia łączącej Ursynów i Wilanów. Do niedawna obie dzielnice połączone były jedynie prowizorycznymi drogami, odbiegającymi od powszechnie obowiązujących standardów.
Takim połączeniem drogowym byłaby bez wątpienia Ciszewskiego-bis, a nie jest nim wybudowana w obecnej kadencji samorządu Nowokabacka (dziś Korbońskiego)/Rosnowskiego. Mówiliśmy o tym w poprzedniej kadencji samorządu, dziś widać, że mieliśmy rację, bo Korbońskiego/Rosnowskiego to raczej połączenie z Konstancinem, a nie Wilanowem. Po wybudowaniu tej drogi oraz po nieodpowiednio prowadzonych przez zarząd Roberta Kempy pracach przy modernizacji Rosoła, Relaksowej widać, że skala stworzonego układu drogowego jest bardzo duża i drogi te nie miały służyć połączeniu dwóch dzielnic.
W zeszłej kadencji samorządu jako przewodniczący komisji architektury oraz poprzedni zarząd dzielnicy, podejmowaliśmy liczne działania, aby władze Warszawy wpisały budowę Ciszewskiego-bis do wieloletnich planów finansowych i do budżetu. Niestety w czerwcu 2014 r. władze Warszawy robiąc to, podjęły decyzję o tym, że w pierwszej kolejności wybudują Nowokabacką/Rosnowskiego (planowano to na lata 2014-2017), a dopiero później zostanie zrobiona Ciszewskiego-bis (lata 2020-2023).
Na Ursynowie nie przyjęto tego z entuzjazmem, gdyż decyzja prezydenta Warszawy i miejskich radnych została podjęta ponad głowami mieszkańców Ursynowa, dzielnicowych radnych, czy też ówczesnego zarządu dzielnicy. Obawialiśmy się, że gdy powstanie Nowokabacka to na Ursynów wjadą dodatkowe samochody z kierunku Konstancina, a to może przyczynić się do zakorkowania Ursynowa. Podkreślaliśmy też, że wraz postępem budowy Południowej Obwodnicy Warszawy, przejazd z południa na północ dzielnicy może być utrudniony. Dlatego też niezasadne było wpuszczanie dodatkowego strumienia samochodów z południa jeszcze trakcie budowy obwodnicy.
Dziś jak patrzę na to co zostało wybudowane na Kabatach – szeroka Rosnowskiego, Relaksowa – to utwierdzam się w przekonaniu, że w 100% mieliśmy rację, a władze Warszawy popełniły liczne błędy: najpierw rozpoczęto budowę Nowokabackiej/Rosnowskiego przed Ciszewskiego-bis, zaprojektowano wielką arterię, która wygląda jak układ drogowy mający służyć tranzytowi, a nie ruchowi lokalnemu, nie wybudowano też parkingu typu P+R na Kabatach. Niestety obecny zarząd dzielnicy Roberta Kempy, także nic dobrego w tej sprawie nie zrobił – przejął całą sprawę bezrefleksyjnie, a później konsekwentnie udowadniał, że sobie z nią nie radzi.
Inwestycja, jako całe przedsięwzięcie była i jest prowadzona bardzo nieudolnie, od samego początku przerastała umiejętności zarządcze obecnego zarządu. Najpierw budowa 200 metrów Rosnowskiego natrafiła na problem z wydaniem zezwolenia na budowę, później okazało się, że gdy pojawiły się buldożery, na przeszkodzie stanęło gniazdo sójki. Następnie Biuro Architektury, które prowadziło sprawę Rosnowskiego zażądało od dzielnicy decyzji środowiskowej. Budowa kolejnego niezbędnego odcinka, czyli Relaksowej i Rosoła, to także pasmo nieustających problemów: protest koalicjanta dotyczący zmniejszenia miejsc parkingowych, unieważniony przetarg, oferty powyżej przewidzianego budżetu na sfinansowanie przetargu, protesty społeczne, a na końcu uchylenie przez wojewodę decyzji zezwalającej na realizację inwestycji drogowej na odcinku Jeżewskiego do Rosnowskiego.
W szczególności warto zwrócić uwagę na te dwa ostatnie punkty – protesty społeczne (mieszkańcy zostali wsparci m.in. przez Otwarty Ursynów reprezentowany przez Cezarego Holdenmajera) i decyzję wojewody. Protesty zostały spowodowane głównie faktem, iż zarząd Roberta Kempy nie przeprowadził konsultacji społecznych na etapie aktualizowania dokumentacji projektowej. Mieszkańcy nie wiedzieli, w jaki sposób burmistrz ostatecznie zaplanował organizację ruchu, która w szczególności była bardzo niekorzystna dla mieszkańców ulic: Chodorowskiego, Szajnowicza, Kulisiewicza. Rozbudowa Relaksowej w planowanym wstępnie kształcie utrudniałaby dojazd do domów, utrudniałaby znacznie lokalną działalność rolniczą i gospodarczą oraz zwiększyłaby ruch oraz zatory na drogach osiedlowych. Ostatecznie burmistrz wprowadził pewne zmiany, ale i tak są one dalekie od ideału. Natomiast decyzja wojewody uchylająca zezwolenie była spowodowana licznymi błędami, które zostały podjęte przez organ wydający zezwolenie oraz brak profesjonalizmu ze strony zarządu dzielnicy w przygotowaniu dokumentacji wniosku. Wojewoda m.in. wskazał, iż inwestycja nie posiadała decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, a projekt budowlany był niekompletny.
Nie twierdzę, że Korbońskiego/Relaksowa, a w konsekwencji modernizacja Relaksowej i Rosoła, nie była i nie są potrzebne, ale uważam, że z uwagi na budowę POW można było odłożyć w czasie realizację tej drogi na rzecz Ciszewskiego-bis. Jeżeli już nawet taka decyzja stała się ostateczna, nie było od niej odwrotu, to jednak powinno zabezpieczyć się interes lokalny – mieszkańców Kabat przed wprowadzeniem dużego ruchu do dzielnicy. Niestety tego też nie zrobiono, a to co wybudował Robert Kempa – morze asfaltu na ulicy Relaskowej (praktycznie nie ma tam zieleni) jest niewybaczalne. Jeden z mieszkańców tak określił to w internecie: „To co zrobiono nadaje się do jakiejś strefy przemysłowej, miedzy hutą a zakładem utylizacji azbestu, a nie do dzielnicy mieszkalnej”. Kabaty i Ursynów nie potrzebują zapraszać sąsiadów do wjazdu do naszej dzielnicy. Drogi powinny być tak budowane, aby zapewnić płynną obsługę ruchu, ale aby też nie zachęcać do przejeżdżania na/przez Ursynów samochodem.
Nie da się ukryć, że jak się patrzy dziś na te szerokie pasy asfaltu na Relaksowej to widzi się, że lokalny charakter południowej części Kabat został bezpowrotnie utracony, a skutki tak bezmyślnych działań są nieodwracalne. Władze Warszawy nie zapewniły np. parkingu P+R na Kabatch, który powinien być jednym z elementów całego projektu. Władze dzielnicy miały czas, aby zminimalizować te straty (zrobić konsultacje, wprowadzić zmiany w projekcie, zapewnić więcej zieleni, zlikwidować drogi serwisowe, pozwolić na bezpośrednie zjazdy w osiedla), ale niestety w tej sprawie całkowicie zawiodły i prowadzą te inwestycje bardzo nieudolnie. Dziwne, bo Kabaty zawsze były uważane za matecznik wyborczy Platformy Obywatelskiej, a w tej sytuacji wygląda na to, że jakby władze Warszawy i Ursynowa właśnie z tej partii chciały „dokopać” swoim mieszkańcom.
Teksty publikowane w dziale „Komentarze” są prywatnymi opiniami członków i sympatyków stowarzyszenia „Otwarty Ursynów” – nie muszą odzwierciedlać stanowiska całej organizacji.