W ramach budżetu partycypacyjnego w 2015 r. złożyłem projekt dotyczący stworzenia bulodromów – czyli torów do gry w bule, inaczej pétanque.
Zgodnie z zasadami budżetu obywatelskiego w Warszawie, projekty powinny zostać wykonane w następnym roku po wyborze projektu – w tym przypadku w 2016 r. Mój projekt został wybrany przez mieszkańców w 2015 r., a do dziś nie mam pewności, czy został on całkowicie zrealizowany.
Bulodromy powstawały ślamazarnie przez okres prawie 2,5 roku w trzech lokalizacjach – w parku Lasek Brzozowy, na polance przy Raabego i przy Górce Kazurce. Tory te nie są oznakowane (oprócz jednego w parku Lasek Brzozowy), choć według oficjalnej ogólnomiejskiej strony Budżetu Partycypacyjnego – Ustawiono tablicę informacyjną z pokazaniem zasad gry. Bez instrukcji, jak ma to miejsce np. w przypadku siłowni plenerowych, mieszkańcy mają prawo nie mieć pojęcia, co to jest i po co coś takiego powstało. Osobiście w ogóle nie dziwię się, bo wygląda to, jakby ktoś zaczął coś robić i nie dokończył.
Budżet partycypacyjny na Ursynowie często był traktowany, przez obecnie rządzącą Ursynowem ekipę Platformy Obywatelskiej i Projektu Ursynów, jak kukułcze jajo złośliwie podrzucane przez mieszkańców. Przykład dotyczący mojego projektu niestety to potwierdza. Oczywiście, że bulodrom nie jest najważniejszą ursynowską inwestycją, ale jeżeli już mieszkańcy zdecydowali o jego realizacji, to urzędnicy powinni to zrobić porządnie. Jestem przekonany, że w naszej dzielnicy trzeba tworzyć różnorodne plenerowe obiekty sportowe, służące rekreacji, aby zachęcić mieszkańców do ruchu i spędzania czasu na świeżym powietrzu. Ale bez względu na to, skoro taki projekt został przez nich wybrany w powszechnym głosowaniu, to dzielnicy powinno zależeć na sukcesie, a nie porażce i utracie wiarygodności.
Jako projektodawca mam nadzieję, że urząd dzielnicy jak najszybciej dokończy realizację projektu – oznaczy je i zamontuje przy wszystkich bulodromach tablice z regulaminem gry, instrukcją – tak jak zostało to zrobione na polance przy Lasku Brzozowym. Dodatkowo, przynajmniej na swojej stronie internetowej i mediach społecznościowych, urząd powinien zamieścić informację, iż takie obiekty są dostępne w dzielnicy. Można je wykorzystać także, jako jeden z elementów promujących naszą dzielnicę, tym bardziej, iż takich obiektów w Warszawie nie ma wiele. W ciągu czasu od wyboru projektu, urząd mógł podjąć trud popularyzacji tej imprezy, np. poprzez zrobienie skromnej imprezy promującej tę dyscyplinę (z uwagi na brak takich działań zorganizujemy małe pikniki sąsiedzkie, jako Otwarty Ursynów).
Próba zrzucania winy na projektodawcę, co niestety ma miejsce w oficjalnych wypowiedziach przedstawicieli urzędu, jest niepoważna i ośmiesza władze dzielnicy. Projektodawca nie realizuje inwestycji dzielnicowych, za to odpowiada zarząd dzielnicy, bo te są one elementem załącznika budżetowego. Aż trudno uwierzyć, iż taka mała inwestycja przerosła możliwości realizacyjne urzędu dzielnicy zarządzanego przez Roberta Kempę, który ponoć jest takim sprawnym menadżerem.
Podsumowując – mam wrażenie, że tory do gry w bule były tak robione, aby nikt nie grał.
Niniejszy komentarz powstał w związku z wypowiedziami Urzędu Dzielnicy Ursynów w artykułach:
Straszą od dwóch lat. To toaleta dla psów? – pytają mieszkańcy
Myśleli, że prostokąty na Ursynowie to wychodki dla psów. Nie mogli się bardziej pomylić
Teksty publikowane w dziale „Komentarze” są prywatnymi opiniami członków i sympatyków stowarzyszenia „Otwarty Ursynów” – nie muszą odzwierciedlać stanowiska całej organizacji.